ŚLADEM PRZYGODY

Marcin Siwek

Bośnia i Hercegowina - znana czy nie znana?

Czy warto odwiedzić Bośnię i Hercegowinę będąc w Chorwacji? A może warto pojechać tylko do Bośni? Sprawdzimy czy jest tam co zwiedzać i na ile rozwinięta jest obecnie turystyka.

Dzień I

Do Bośni wjeżdżamy jadąc Autostradą A1 od strony chorwackiej. Przejście graniczne pokonujemy szybko i sprawnie. Pierwszy przystanek robimy na stacji benzynowej. Chcieliśmy kupić kartę do telefonu, by mieć w całym kraju dostęp do Internetu. Niestety karty nie było, a jak się później okazało - nigdzie nie udało nam się jej nabyć. To doskonały przykład, że nie zawsze wychodzi to co zaplanuje się w domu. Dowiedzieliśmy się za to, że na każdej stacji benzynowej jest darmowy Internet. Naklejamy również flagę Bośni i Hercegowiny na tylną szybę samochodu. To kolejne państwo, jakie udało się odwiedzić jadąc tym autem.

Naklejamy flagę Bośni i Hercegowiny na szybę auta

Pierwszym celem naszej wizyty w Bośni są Wodospady Kravica powstałe na rzece Trebizat.

Lokalizacja: Wodospady Kravica

Miejsce to, niegdyś mało znane i rzadko odwiedzane dziś tętni życiem. Samochód zostawiamy za dużym parkingu i za opłatą (około 20 zł od osoby) schodzimy do doliny rzeki. Po drodze zaglądamy na pierwszy punkt widokowy. Trzeba przyznać, że wodospady Kravice z tego miejsca wyglądają baśniowo. Bujna zieleń powoduje wrażenie, że woda pojawia się znikąd i z ogromną siłą wpada w sporych rozmiarów kotlinę.

Punkt widokowy na Wodospady Kravica

Z samej doliny widok jest niemniej imponujący. Woda w rzece jest przejrzyście czysta i przyjemnie schładza zmęczone nogi, zwłaszcza jeśli wczoraj uczestniczyło się w biegu górskim. Do samych wodospadów podpływać nie można. Zbyt duża liczba odwiedzających spowodowała, że je odgrodzono. W dolinie znajduje się również pole namiotowe oraz mały punkt gastronomiczny. Miejsce jest naprawdę magiczne i trudno w Europie znaleźć podobne.

Widok na wodospady z dołu

Kolejnym punktem jaki odwiedzamy tego dnia jest Medjugorie. Jest to miejscowość znana z objawień maryjnych. Matka Boża zaczęła się ukazywać szóstce dzieci zwanych "widzącymi" 24 czerwca 1981, w miejscu zwanym Podbrdo, leżącym u podnóża wzniesienia Crnica i ukazuje się po dzień dzisiejszy. Medjugorie to popularny ośrodek pielgrzymkowy w Europie. Co roku przybywa tutaj ponad 2 miliony pielgrzymów.

Lokalizacja: Medjugorie

W Medjugorie znajdują się dwa parkingi. Jeden duży obok głównego kościoła, a drugi malutki przy samej górze. Jako, że jesteśmy tutaj poza szczytem sezonu decydujemy się podjechać na ten mniejszy. Droga do parkingu jest wąska i zastawiona licznymi kramami. Do tego porusza się nią mnóstwo pielgrzymów. Na parkingu widzimy samochód z oblepioną tylną szybą licznymi flagami państw europejskich. Oczywiście parkujemy obok!

Samochód - bliźniak

Właścicielami sąsiedniego auta okazują się być Argentyńczycy, którzy sprowadzili auto z Florydy celem odbycia podróży po Europie. Jechali tak już od kilku tygodni.

Kamienista droga na wzgórze Crnica

Droga pod górę Crnica jest bardzo kamienista i trudna technicznie w podejściu. Najlepsze jest to, że mamy bardzo duże zakwasy po biegu, więc poruszamy się najwolniej ze wszystkich pielgrzymów.

Podbrdo - miejsce pierwszych objawień maryjnych

Trzecie miejsce jakie odwiedzamy tego dnia to Pocitelj. Wszystkie te miejsca są niedaleko od siebie położone, można więc zaliczyć je za jednym razem.

Lokalizacja: Pocitelj

W Pocitelj znajduje się jeden z najlepiej zachowanych zespołów urbanistycznych z okresu dominacji tureckiej na terytorium Bośni i Hercegowiny. Miasteczko to przez lata należało do różnych narodów: Turków, Bośniaków, Wenecjan a nawet Piratów. Każdy naród zostawił w nim ślad swojej kultury. Obecnie wpisane jest na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.

Widok na Pocitelj ze średniowiecznej tureckiej twierdzy górującej nad miastem

Pocitelj otaczają ze wszystkich stron mury obronne, a sama miejscowość położona jest na zboczu wzgórza przy rzece Neretwa. Poruszamy się po niej pieszo kamiennymi stromymi ścieżkami. Najpierw udajemy się do XV wiecznej wieży tureckiej, z której rozciąga się widok na całe miasteczko.

W Pocitelj znajduje się meczet oraz medresa

W Pocitelj znajdziemy zabytkowy meczet oraz najstarszą medresę w Bośni i Hercegowinie. Jest też mnóstwo ciekawych zakamarków i odnowionych chodników, które wiodą po całym kamiennym mieście. Warto przejść się chociaż po części z nich, by poczuć średniowieczną atmosferę.

Wszystkie budynki przykryte są kamiennymi dachami

Na nocleg zatrzymujemy się w Mostarze. Pomimo późnej pory i dużego zmęczenia, resztką sił ruszamy na miasto, aby coś zjeść.

Lokalizacja: Mostar

Uliczki w Mostarze wieczorem....

...oraz sklepiki z pamiątkami

Zatrzymujemy się w położonej przy targowisku polecanej restauracji Sadrvan. Restauracja jest niesamowicie udekorowana i bardzo nastrojowa.

Restauracja Sadrvan w Mostarze

Zamawiamy regionalną potrawę cevapcici. Są to małe ruloniki z mięsa wołowego lub baraniego, przygotowane na ruszcie. Podane zostały z paprykowym sosem ajvar, cebulką oraz z miękką pitą. Porcje były nie drogie i duże. By zmieścić to wszystko, potrzeba być naprawdę głodnym. Potrawa podana została w pięknie zdobionych metalowych talerzach. Bardzo nam smakowała!

Pięknie podane Cevapcici w restauracji Sadrvan

Wracając do pokoju, po drodze fotografujemy wykonane ręcznie lampy orientalne. Lampy pięknie prezentują się nocą, zwłaszcza w większej ilości. Koszt najmniejszej to około 60 zł.

Lampy orientalne w Mostarze

Dzień II

Drugiego dnia w Mostarze budzi nas nawoływanie do modlitwy z pobliskiego meczetu. Wezwanie wygłaszane jest z minaretu przez muezina pięć razy w ciągu dnia. Wstajemy wcześnie rano i wyruszamy zwiedzać Mostar!

Mostar wpisany jest na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO

Mostar to miasto wielokulturowe. Przez wiele lat żyli obok siebie Chorwaci, Bośniacy i Serbowie. W latach 90 podczas wojny domowej doszło do bratobójczych walk. Od 1994 r. miasto jest podzielone na dwie niechętne sobie części – wschodnią bośniacką (muzułmańską) i zachodnią chorwacką. W Mostarze najbardziej rozpoznawalną budowlą na starówce jest kamienny most nad rzeką Neretwą, który został wzniesiony przez Turków w 1566 r. Podczas działań wojennych w 1993 roku most został zburzony, a w 2004 roku przy pomocy UNESCO odbudowany. Obecnie most jest symbolem wojny domowej. Ponoć do dziś są w Mostarze osoby, które nigdy go nie przekraczają.

Widok z mostu na rzekę Neretwę oraz najbardziej znany meczet w Mostarze

Spacerujemy po uliczkach i odwiedzamy liczne sklepiki jakie znajdują się na targu. Można kupić tutaj mnóstwo lokalnych wyrobów, w tym pięknie zdobione naczynia czy tanie szale w niespotykanych w Polsce wzorach. Szokujące jest to, że można tutaj również kupić pamiątki wojenne wykonane z łusek pocisków... Targ jest duży i warto na nim spędzić trochę czasu.

Klimatyczne sklepiki w Mostarze

Następnym miejscem do jakiego idziemy jest udostępniony do zwiedzania Meczet Koski Mehmed Pasha.

Miejsce gdzie muzułmanie przygotowują się do wejścia do meczetu

Za opłatą (28 zł) wchodzimy do środka i zapoznajemy się z jego strukturą, która jest opisana na tablicach informacyjnych.

W środku meczetu

Wychodzimy również na minaret. Schodków jest całe mnóstwo, a wejście jest bardzo ciasne. Z minaretu rozciąga się piękny widok na cały Mostar.

Najsłynniejszy widok w Mostarze pochodzi ze szczytu minaretu

Popołudniu udajemy się do miejscowości Blagaj. Mieści się tam wybudowany w XV wieku Klasztor Derwiszów uchodzący za jeden z najpiękniejszych i najciekawszych obiektów w całej Bośni i Hercegowinie.

Lokalizacja: Blagaj

Klasztor Derwiszów w Blagaju

Szalenie ciekawe jest położenie klasztoru. Znajduje się on bowiem przy skalnym urwisku o wysokości około 200 metrów. U podnóża klasztoru jest pieczara skąd wypływają ogromne ilości szmaragdowej wody z rzeki Buna. Jest to jedno z największych źródeł w Europie, wypływa tutaj 43 tysięcy litrów wody na sekundę.

Źródło rzeki Buna

Za 8 zł od osoby istnieje możliwość wynajęcia pontonu z przewodnikiem i wpłynięcia do pieczary.

Widok z wnętrza pieczary

W środku pieczary możemy podziwiać szmaragdowy kolor wody. Woda ma ponoć 10 stopni przez cały rok. Niestety przewodnik nie mówi po angielsku, tak więc niewiele zrozumieliśmy z tego co chciał nam przekazać.

Szmaragdowy kolor wody

Udajemy się do wnętrza klasztoru. Koszt wstępu to również 8 zł. Żeby wejść do środka trzeba zdjąć buty, zakryć głowę, ramiona oraz kolana. Klasztor wybudowali Derwisze. Wnętrza utrzymane są w tradycyjnym stylu, a sam klasztor był wiele razy rozbudowywany.

Koran

Toaleta z wentylowanym dachem

Wieczorem wracamy do Mostaru. Tym razem kierujemy się nie w stronę starego miasta, a do jego nowszej dzielnicy. W Mostarze wszędzie można trafić na ślady wojny. Rozstrzelane ściany budynków spotykamy w praktycznie każdym miejscu miasta.

Ślady wojny w Mostarze

Najgorzej jest na głównym placu. Część budynków wciąż czeka na wyburzenie. Z tego co się dowiedzieliśmy, inwestorzy zagraniczni wciąż niechętnie wchodzą na rynek bośniacki.

Zbombardowany budynek, a u jego podnóża wycieczka z przewodnikiem

Docieramy do wieży snajperów. To z tego miejsca prowadzono ostrzał na muzułmańską część Mostaru. Budynek góruje nad miastem i budzi bardzo nieprzyjemne odczucia. Wieża jak i okoliczne budynki pokryte są licznymi muralami. Wyrażają one pacyfistyczne nastroje i prezentują bezsens konfliktu.

Wieża snajperów

Murale na wieży....

...starają się nam coś przekazać

Ślady po kulach w ścianie zamalowane czerwoną farbą

Ogromny napis "swoboda" na jednej ze ścian wieży snajperów

W parku obok tego wszystkiego znajduje się pomnik Bruce'a Lee. Pomnik jest symbolem umiejętności, szybkości i walki o sprawiedliwość. Do bohatera z dzieciństwa odwoływać się mogą wszystkie grupy narodowościowe w mieście. Ma on za zadanie przełamywać nienawiść pomiędzy nimi.

Pomnik Bruce'a Lee

Dzień III

Trzeciego dnia pobytu w Bośni wyruszamy w dalszą podróż. Dziś czeka nas nie lada wyzwanie. Chcemy dojechać do wioski Lukomir. Jest to najwyżej położona wieś w Bośni i Hercegowinie. Znajduje się ona na wysokości prawie 1500 metrów n.p.m.. Jest to również jedna z najstarszych wsi w Bośni. Aby tam dotrzeć, potrzeba przejechać sporo kilometrów jedną z szutrowych dróg jakie tam prowadzą. Drogę wybieramy na podstawie informacji z sieci, jak i zadając pytania okolicznej ludności. Dowiadujemy się, że jedna z dróg ma zaminowane całe pobocze. Auto jest nisko zawieszone więc decydujemy się na najłatwiejszy dojazd od strony Sarajewa.

Droga z Mostaru do Sarajewa jest bardzo malownicza

Po drodze mijamy sporo sprzedawców miodu z własnej pasieki. Zatrzymujemy się przy jednym z nich, gdzie Ania zaopatruje się w zapas miodu.

Przydrożni sprzedawcy miodu

Następnie wstępujemy na skocznię narciarską, którą wybudowano na potrzeby Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 1984 odbywających się w Sarajewie. Igrzyska w Jugosławii były drugimi w historii zawodami tej rangi przeprowadzonymi w państwie socjalistycznym. Skocznia, podobnie jak inne tego typu obiekty, po zakończeniu olimpiady popada w ruinę. Dzieje się tak nie tylko w Sarajewie.

Lokalizacja: Skocznia narciarska

Ruiny skoczni narciarskiej w Sarajewie

Skocznia nie jest ogrodzona ani strzeżona, wchodzimy więc na teren obiektu i go zwiedzamy. Udaje się też wdrapać na jedną z wież.

Oczami skoczka narciarskiego z 1984 roku

U podnóża skoczni znajduje się... podium olimpijskie! Wciąż widnieje na nim napis "Sarajewo '84" wraz z symbolem olimpiady z Sarajewa. Ciekawe czy podium jest odnawiane, czy też przetrwało tyle czasu? Robimy sobie na nim pamiątkowe zdjęcia i ruszamy w dalszą drogę.

Olimpijskie podium

Zjeżdżamy na szutrową drogę, która okazała się być źle wybrana. Po 100 metrach jazdy napotkaliśmy sporą kałużę, a po 200 bardzo duże dziury. Z przeciwnej strony nadjechał zdezelowany Golf, którego właściciel zatrzymał nas na drodze. Mocno gestykulując przekazał, by nie jechać dalej tą drogą, gdyż uszkodzimy auto. Widząc totalnie zniszczonego Golfa posłuchaliśmy jego rady. Tylko jak tutaj zawrócić? Po kilkunastu manewrach jakoś się udało.

Trasa do Lukomiru jest bardzo malownicza

Droga do wsi Lukomir, która okazała się błędnie wybrana

Następna droga okazała się tą właściwą. Przed nami rozpostarły się kosmiczne krajobrazy, jakich próżno szukać w Polsce. Szutrowa alejka wiła się między trawiastymi wzgórzami, na których wypasane były owce. I tak przez blisko 15 kilometrów.

Wyjątkowo malownicza droga do Lukomiru

Kosmiczne krajobrazy okolic wsi Lukomir

Droga jest przejezdna, choć jadąc nisko zawieszonym autem trzeba uważać. Zwłaszcza bliżej samej wsi, gdzie więcej jest kamieni na drodze i trudno się wyminąć z innymi samochodami. Kilka takich aut nas minęło, Lukomir co roku staje się coraz popularniejszy i odwiedza go coraz więcej osób.

Szutrowa droga ciągnęła się aż po horyzont

W samej wsi zastajemy mieszkających kilkanaście starszych osób, plus kilku turystów. Jest też kram z lokalnymi tradycyjnymi wyrobami, m.in. z bardzo grubymi skarpetkami, w których chodzono tutaj w przeszłości jak w butach.

Lokalizacja: Lukomir

Parkowanie w Lukomirze

Kram we wsi Lukomir

To co jest charakterystyczne dla Lukomiru to tradycyjny styl w jakim budowano domy. Większość z nich pochodzi z lat 50 ubiegłego wieku. W Lukomirze ludzie żyli z wypasu zwierząt do czasu kiedy przerwał to wybuch wojny w 1992 roku. Elektryczność dotarła tutaj dopiero w latach 80. We wsi panuje ogromny spokój i cisza. Lukomir jest jednym z najbardziej odizolowanych miejsc w Europie.

Specyficzna zabudowa wsi Lukomir

Wchodzimy na pobliski szczyt by zobaczyć w całej okazałości wioskę oraz dolinę rzeki Rakitnica.

Widok na całą wieś z pobliskiego szczytu

Największy wąwóz Europy, w którym płynie rzeka Rakitnica

Naszym następnym celem jest znalezienie noclegu. Były dwie opcje: rozbicie namiotu na dziko lub nocleg w jednym z trzech domów, które oferują taką usługę. Decydujemy się na drugą opcję, gdyż czas przeznaczony na rozbicie namiotu chcemy przeznaczyć na zwiedzanie okolic.

Dom, w którym nocowaliśmy

Gospodyni domu wraz ze swoim kramem

Koszt noclegu jest tutaj nieco wyższy niż w innych częściach Bośni i Hercegowiny. Nas wyniósł 60 zł na osobę. Największym zaskoczeniem jednak była gospodyni, u której nocowaliśmy. Okazało się, że w przydomowym ogródku uprawia ona liczne warzywa, z których następnie przyrządza przepyszne burki, a dokładniej warzywne odmiany burka.

Warzywne odmiany burka

Gospodyni przyrządziła burki na wieczorną ucztę, licząc, że zjawią się u niej jacyś goście. Zjawiliśmy się my oraz dwie pary z Czech, które nocowały w namiocie w ogródku. Gospodyni przygotowała trzy burki. Jeden z ziemniakami, drugi z kapustą a trzeci z cebulą. Burki podane zostały wraz z chlebem z domowego wypieku, świeżymi warzywami oraz słodkim sosem pomidorowym własnej produkcji. Pyszności! Prawdziwy domowy burek, jakiego nie zjemy w żadnej restauracji. Koszt? 20 zł na osobę.

Kolacja jaką zaserwowała nam właścicielka domu

Po kolacji gospodyni częstowała czajem z roślin, które wcześniej zebrała i ususzyła. Rumianek, szałwia i mięta do wyboru. Czaj był tak aromatyczny, iż zdecydowałem się kupić trochę suszu by parzyć go w domu.

Suszące się zioła, z których parzony jest przepyszny czaj

Gospodyni była bardzo miła. Traktowała nas jak swoje dzieci. Szkoda tylko, że bariera językowa uniemożliwiła nam większą konwersację na temat Lukomiru i nie tylko. Porozmawialiśmy za to z Czechami. Dowiedzieliśmy się co zwiedzili w tym roku. Okazało się, że zrobili podobną wycieczkę do naszej. Wybierają te atrakcje, które są mniej znane. Odwiedzili między innymi wąwóz rzeki Krupa.

Dzień IV

Kolejną atrakcją, jaką zaserwowała nam właścicielka domu, była możliwość pożyczenia stroju ludowego. Pokazała Ani jak się w niego ubrać i pozwoliła wyjść na zewnątrz. Okoliczni mieszkańcy bardzo się uśmiechali i cieszyli widząc młodą osobę ubraną w ich ludowy strój.

Lukomirski strój ludowy

Później pożegnaliśmy się i ruszyliśmy na podbój najwyższej okolicznej góry.

We wrześniu w Lukomirze kwitną krokusy

Droga do Lukomiru widziana z trasy na szczyt Obalj

Na szczyt nie prowadzi żaden szlak. Idzie się na azymut przez nisko porośnięte trawami zbocza góry. Trasa jest bardzo przyjemna, a pogoda idealna. Chyba mamy szczęście, bo ponoć o tej porze roku wieją tutaj wiatry.

Szczyt Obalj 1896 metrów n.p.m

Po godzinie drogi zdobywamy szczyt. Rozciąga się z niego spektakularny widok na dolinę i pustkowia. Trawiaste połoniny rozciągają się w każdym kierunku i ciągną aż po horyzont. Bez szlaków, ścieżek i zakazów. Można tutaj wędrować i biwakować gdzie tylko się chce. Okoliczne góry są bardzo słabo uczęszczane przez turystów, aczkolwiek z roku na rok zaczyna się to zmieniać. To miejsce wciąż czeka na swoje 5 minut.

Trawiaste górskie połoniny aż proszą się o spacer

Wyjeżdżamy z tej oazy ciszy. Po drodze zatrzymujemy się na obiad, który gotujemy na palniku Prymus.

Gotowanie obiadu na Prymusie na łonie natury

Dojeżdżamy do Sarajewa gdzie mamy zamiar spędzić kolejny nocleg. Po drodze zatrzymujemy się na chwilę w centrum miasta.

Lokalizacja: Sarajewo

Sarajewo to stolica Bośni i Hercegowiny. Zamieszkuje ją niecałe 400 tysięcy ludzi. Miasto założone zostało w XV wieku przez Turków osmańskich.

Stare uliczki i tramwaj na wąskiej uliczce Sarajewa

Znajdujemy słynny most Łaciński. Jego północny kraniec był miejscem zamachu na austriackiego następcę tronu arcyksięcia Franciszka Ferdynanda Habsburga. To wydarzenie uznawane jest za bezpośrednią przyczynę wybuchu pierwszej wojny światowej. Most jest niewielkich rozmiarów i pełni funkcję kładki dla pieszych. W Sarajewie stoi też replika samochodu, którym podróżował książę podczas zamachu.

Most Łaciński w Sarajewie

Odwiedzamy również główną atrakcję Sarajewa, czyli bazar Baščaršija. Bazar ten budowany był w XV i XVI wieku. Składa się z mnóstwa wąskich uliczek, gdzie znajdziemy sklepy z pamiątkami oraz knajpki.

Bazar Baščaršija oraz stojąca na jego środku fontanna Sebilj

Na środku bazaru stoi pochodząca z okresu tureckiego panowania fontanna Sebilj. Jest to symbol miasta Sarajewo. Według legendy, każdy kto napije się wody z fontanny, na pewno wróci kiedyś do Sarajewa. Oczywiście, my również jej skosztowaliśmy!

Sukiennice Dugi Bezistan

W Sarajewie każdy parkuje gdzie tylko się da, łamiąc wszystkie możliwe przepisy

Korzystając z darmowego WiFi na bazarze znajdujemy miejsce na nocleg. Dom do którego jedziemy, okazuje się być położony na zboczu bardzo stromej góry. Prowadzą do niego liczne wąskie uliczki, często jednokierunkowe bądź zastawione przez inne samochody. Jeździmy prawie ocierając się o pobliskie ściany. W końcu trafiamy na tak wąskie miejsce, że trzeba złożyć lusterka, aby się zmieścić. Stromizna w połączeniu z wąskimi uliczkami to całkowita destrukcja dla sprzęgła w samochodzie. Nie sądziłem, że 1000 metrów od centrum Sarajewa znajdziemy najbardziej ekstremalne miejsce, w którym jeździłem.

Parkowanie w wąskich uliczkach w północnej części Sarajewa

Tym chodnikiem również poruszały się samochody!

Po dotarciu do celu wyruszamy na kolejny spacer po Sarajewie. Udajemy się jeszcze wyżej niż wzgórze gdzie nocujemy, by zobaczyć panoramę Sarajewa w zachodzącym słońcu. Ze wzgórza doskonale widać jak położone jest Sarajewo. W 1992 roku rozpoczęło się oblężenie miasta jako stolicy nowo powstałego państwa: Bośni i Hercegowiny. Serbskie siły opanowały otaczające miasto wzgórza, skąd przez cztery lata ostrzeliwali je z moździerzy, wyrzutni rakiet i karabinów snajperskich. Życie straciło tutaj 10 tysięcy osób, a w całej wojnie ponad 100 tysięcy.

Widok na miasto ze zbocza góry

Jednym z najbardziej niebezpiecznych miejsc w mieście była tzw. Aleja Snajperów. Była to główna ulica miasta, którą nieustannie obserwowali serbscy strzelcy wyborowi. Droga prowadziła do jedynego źródła czystej wody.

Jeden z wielu cmentarzy w Sarajewie, przypominający o nie tak dawnym oblężeniu miasta

Miasto ze światem łączył wybudowany podczas wojny 800-metrowy tunel. Zwany był on tunelem nadziei. Łączył odcięte przez Serbów Sarajewo z lotniskiem kontrolowanym przez ONZ. Była to jedyna droga, którą z miasta mogli wydostać się ludzie. Przenoszono nią również żywność do miasta, opatrunki oraz szmuglowano broń. Dzięki temu tunelowi mieszkańcom udało się przeżyć te cztery lata oblężenia.

Sarajewskie róże

Na ulicach miasta spotkać można Sarajewskie róże. Są to dziury w miejscach, gdzie od eksplozji pocisków zginęły co najmniej trzy osoby. Dziury zalane są kolorową żywicą. Nazwa "Sarajewskie róże" pochodzi od przypominającego płatki kwiatów układu bruzd, jaki granaty tworzyły w nawierzchni.

Napis na chodniku "Sarajewo spotkanie kultur"

Dziś Sarajewo jest odbudowanym nowoczesnym miastem. Wciąż spotyka się tutaj mnóstwo różnych kultur. W mieście stoją meczety obok świątyń katolickich, prawosławnych czy żydowskich.

Dzień V

Piątego dnia pobytu opuszczamy Bośnię i Hercegowinę. W drodze powrotnej do Polski odbijamy trochę kilometrów w bok, celem odwiedzenia wodospadów w Jajce.

Lokalizacja: Wodospady Jajce

Na miejscu łączenia się rzeki Vrbas i Pliva znajduje się wodospad liczący 23 metry wysokości. Samochód można postawić tuż obok samego wodospadu, który znajduje się praktycznie w samym mieście. Wstęp jest płatny i kosztuje 8 zł.

Wodospad zapiera dech w piersiach

Na dole wodospadu znajduje się platforma widokowa. Platforma stale oblewana jest wodną mgiełką wytwarzaną przez ogromną siłę opadających wód wodospadu. Stojąc tam tylko chwilę można całkowicie zmoknąć. Idealne miejsce na schłodzenie się w gorący letni dzień!

Platforma widokowa na wodospad

Kilka pamiątkowych zdjęć i jesteśmy całkowicie mokrzy!

5 minut drogi samochodem od wodospadów mieści się kolejna atrakcja. Są to młyny wodne pochodzące z czasów osmańskich.

Lokalizacja: Młyny Wodne Jajce

Młyny w Jajce położone są nad Plivskim Jeziorem. Domków-młynów znajduje się tutaj około dwudziestu.

Młyny wodne w Jajce

Młyny te służyły okolicznym mieszkańcom do mielenia zboża. Prano tutaj również odzież.

Młyny wyglądają jak miniaturowe domki!

Koło do mielenia zboża napędzane jest poziomo

Co ciekawe, koła młyńskie na Bałkanach bardzo często są umieszczane w sposób poziomy a nie pionowy, jak to miało miejsce u nas.

W pobliżu młynów znajdują się również trasy spacerowe

Po tej atrakcji opuszczamy Bośnię i udajemy się w kierunku Polski. Czeka nas półtora dnia jazdy. Czy warto odwiedzić Bośnię? Zdecydowanie tak! Trudno znaleźć kraj bardziej różnorodny kulturowo. Kraj, w którym spotyka się zabytki z różnych czasów i kultur postawione obok siebie. Jest to również idealny kraj na turystykę off-road oraz wędrówki po górach. Wszystko to nosi znamiona niedawnej wojny. Jednak turystów co roku przybywa. Bośnia jest bardzo na nich otwarta. Wszędzie praktycznie można było płacić za pomocą waluty euro. Będąc w Chorwacji po prostu trzeba tutaj zajrzeć. Warto również przyjechać tylko do Bośni i Hercegowiny. Polecamy!

Powrót na stronę główną

O stronie

Każdy z nas marzy o tym, by choć raz w życiu przeżyć niesamowitą przygodę. Ów przygoda często kojarzona jest z czymś wielkim, odległym i nieosiągalnym dla zwykłego śmiertelnika. Tymczasem prawdziwa przygoda może skrywać się w Miejskim Parku za rogiem bloku, w małym lesie nieopodal albo nawet w samym mieście. Wystarczy chcieć ją zobaczyć. Zapraszam na skromną stronę poświęconą turystyce niekoniecznie konwencjonalnej. Podążmy śladem przygody!

Odwiedzone kraje